"¦wiadomy tego, rzek³ im: Dlaczego tak mówicie: bo chlebów nie macie? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie? Tak têpe macie swoje serce?" (Mk 8,17-18)
Komunizm upad³ w 1989 roku i wszyscy, którzy twierdz±, ¿e w 1980 wiedzieli o tym, ¿e Imperium Z³a rozpadnie siê w przeci±gu kilkunastu lat bezczelnie k³ami±. To zdanie potraktujmy jako tezê. Je¶li kto¶ siê z ni± nie zgadza niech dalej nie czyta. Niech usi±dzie sobie przed kana³em Discovery i poczeka na losowo wybrany film o II wojnie ¶wiatowej w Afryce albo o zabójstwie Kennedy’ego. Z jednego filmu po¶wiêconego tragedii w Dallas dowie siê, ¿e za zamachem stali Kubañczycy, z drugiego ¿e CIA, z trzeciego, ¿e zwi±zki zawodowe, z czwartego, ¿e protestanccy radyka³owie z Ku - Klux - Klanu nie mog±cy znie¶æ katolickiej postêpowo¶ci demokraty i libera³a JFK. Ponadto teoria pi±ta, szósta, siódma, itd. Wszystkie te podejrzenia co do mocodawców maj± logiczne pod³o¿e i historyczno - spo³eczny kontekst. Niestety nie przybli¿aj± nas o cal do rozwi±zania zagadki kto namówi³ strzelca do pos³ania ¶mierciono¶nej kuli w stronê popularnego przywódcy Wolnego ¦wiata i czy by³ nim na pewno Lee Harvey Oswald. Zwolennik ka¿dego z tych pogl±dów znajdzie na anglojêzycznych stronach setki dowodów popieraj±cych "jedynie s³uszn±" tezê. Ja sam mogê za chwilê na wikipedii umie¶ciæ wikiartyku³ o wikifaktach na temat zamachu. Bêdzie on wikiwiarygodny...
Rzymianie nauczyli nas, ¿e gdy mamy przestêpstwo to poszukuj±c sprawcy zaczynamy od pytania: Qui bono? Niestety prezydent Kennedy to nie bogata ciotka otruta strychnin± i nie wystarczy tylko sprawdziæ kogo planowa³a pomin±æ w testamencie by mieæ kr±g podejrzanych. Na ¶mierci Kennedy’ego skorzystaæ mog³o wiele grup interesów, ka¿da tysi±ckrotnie bardziej ni¿ Sowieci, dla których zmiana Kennedy’ego na hardego kowboja z Teksasu: Lyndona Johnsona nie oznacza³a nic dobrego. Stosowanie zasady qui bono przy tego typu tajemnicach historii mo¿e wrêcz prowadziæ na manowce! £atwo wyobraziæ sobie polityczn± korzy¶æ jak± odnie¶æ mogli Amerykanie gdyby 13 maja 1981 roku strza³ Agcy przeszed³ nieca³y milimetr obok i zatrzyma³ serce polskiego papie¿a. Milionowe t³umy z 1979 roku podczas wizyty Jana Paw³a II w ojczy¼nie i wzrost politycznej roli Ko¶cio³a obserwowany w Polsce stanowi³ przecie¿ impuls dla kandydata na prezydenta USA Ronalda Reagana do u³o¿enia swojej Östpolitik, która brzmia³a "Zmiany za ¿elazn± kurtyn± musz± zacz±æ siê w Polsce. A droga do Polski teraz wiedzie przez Watykan." Co sta³o by siê w Polsce na wie¶æ o zabójstwie papie¿a mo¿na za³o¿yæ z bardzo du¿ym prawdopodobieñstwem: masowe wyst±pienia, pogrzeb - manifestacja, protesty, procesje, bia³e marsze, oskar¿enia o inspiracje Moskwy, nawet gdyby na gor±cym uczynku ujêto kardyna³a Felici. Do tych oskar¿eñ przy³±czy³by siê ca³y Zachód - rozpêta³a by siê wojna propagandowa. Zwi±zek Sowiecki musia³by bacznie przygl±daæ siê wydarzeniom w Polsce przez co os³abi³ by swoje zaanga¿owanie w Afganistanie, spad³oby jego znaczenie miêdzynarodowe, a tak¿e os³ab³ by ruch komunistyczny na ca³ym ¶wiecie, który ¶wiêci³ wtedy triumfy (vide: udzia³ komunistów we francuskim rz±dzie od 1981 r.). Prawdopodobne? Moim zdaniem jak najbardziej.
Tak samo jest z upadkiem komunizmu. To prawie tak jak z politycznym zabójstwem. Mamy trupa, a nie wiemy kto za tym stoi. Solidarno¶æ i Lech Wa³êsa (pseudonim z czasów opozycji nieznany, zdaniem niektórych "Bolek")? Vaclav Havel? Papie¿ Jan Pawe³ II? Michai³ Gorbaczow? Ronald Reagan? Margaret Thatcher? Berliñczycy? Wy¶cig zbrojeñ? Ekonomia? Klêska ideologiczna czerwonej zarazy? Sytuacja miêdzynarodowa? Samobójstwo? Duch ¦wiêty / Opatrzno¶æ Bo¿a / Matka Boska Fatimska? Czy komunizm upad³ by w 1989 roku czy kiedy indziej gdyby prze¿y³ JFK a zgin±³ JPII? Jak wygl±da³by ¶wiat gdyby tak w³a¶nie siê sta³o?
Popularnym, nawet w¶ród ludzi s³abej wiary jest przekonanie, ¿e ¶mierciono¶ny system pad³ dziêki interwencji Boskiej, mod³om Polaków i której¶ tam tajemnicy fatimskiej. Historyk oczywi¶cie musi ten proces rozpatrywaæ w innych kategoriach: ¶cis³ych.
Pogl±d, ¿e historia jest nauk± humanistyczn± od po³owy XX wieku ma swoich przeciwników. Ich zdaniem jest to jak najbardziej przedmiot ¶cis³y: konkretni ludzie, konkretne miejsce, konkretna data, konkretny kontekst, przyczyny, skutki. Coraz nowsza aparatura naukowa i daleko posuniêty rozwój badañ. Wszystko to wype³nia warunki ¶cis³o¶ci. Zwolennicy humanistycznego znaczenia historii podnios± zaraz koronny argument: cz³owiek. Historia, w przeciwieñstwie do matematyki, czy fizyki nie mo¿e byæ - nawet teoretycznie - nauk± o przesz³o¶ci czego¶ bez cz³owieka. Trudno mówiæ o historii Marsa. Historia Ksiê¿yca zaczyna siê od lipca 1969 roku mimo, ¿e nasz naturalny satelita ma byæ mo¿e i 4,5 mldów lat.
Historia moim zdaniem natomiast jest spoiwem nauk ¶cis³ych i humanistycznych. Nie mo¿e byæ klasyczn± nauk± ¶cis³± gdy¿ nie narodzi³a siê z obserwacji i poznawania pewnych procesów i praw b±d¼ chêci uporz±dkowania rzeczywisto¶ci za pomoc± jakiego¶ logicznego systemu. Nie jest te¿ typowo humanistyczna bo o ile cz³owiek jest tu podstaw± jej zainteresowania to nie jest - do koñca - jak np. w filozofii czynnikiem twórczym. Podobnie jest i z innymi naukami jak np. jêzykoznawstwem. Po prostu: Historia jest najbardziej ¶cis³ym przedmiotem w¶ród nauk humanistycznych i najbardziej humanistycznym w¶ród nauk ¶cis³ych. Zamek - zip spinaj±cy dwie strony jednego swetra. Po³udnik 180. Paradoks kuli: im bardziej oddalamy siê od jakiego¶ przedmiotu tym bardziej siê do niego przybli¿amy, prawda? Tak± nauk± jest w³a¶nie historia.
Nauka, zw³aszcza w okresie pamiêtnego O¶wiecenia dzieli³a siê w³a¶nie na te dwie kategorie: ¶cis³± i humanistyczn±. Stoj±cy w opozycji do O¶wiecenia Romantyzm wprowadzi³ - pokutuj±ce niekiedy do dzi¶ – my¶lenie, ¿e o ile matematyka, fizyka, chemia to "mêdrca szkie³ka i oko" to literatura, filozofia, historia pozwalaj± spojrzeæ "gdzie wzrok nie siêga". Oczywi¶cie nie ma to nic wspólnego z akademickim podej¶ciem do nauki w ogóle, ale gdzie¶ w nas k³êbi siê pokusa by humanista zarzuci³ ¶cis³owcowi: nieczu³o¶æ, perspektywê maszyny i odrzucanie wszystkiego czego nie da siê u³o¿yæ we wzory i by ¶cis³owiec zarzuci³ humani¶cie: rozmycie, mimozowato¶æ w wyci±ganiu wniosków, bezp³odne pierdolenie dla pierdolenia, skupianie siê na bardziej na formie.
Na szczê¶cie wspó³czesn± naukê trudno ju¿ dzieliæ wed³ug dziewiêtnastowiecznego schematu. Dzi¶ proponowa³bym - nie ja jeden - podzia³ na naukê klasyczn± i now± naukê, przez konserwatystów z Cambridge nazywanych zapewne pseudonauk±. I tak: w pierwszym zbiorze mamy: matematykê, fizykê, chemiê, biologiê, geografiê, historiê, lingwistykê, astronomiê i setki innych: genetykê, biofizykê, meteorologiê, gleboznastwo, medycynê, psychologiê i przedmioty artystyczne. W¶ród tych drugich mamy g³ównie tzw. nauki spo³eczne takie jak: socjologia czy politologia.
Ró¿nica pomiêdzy tymi grupami polega na tym, ¿e w pierwszej (ogólnie b±d¼ tylko w pewnym zakresie zainteresowania) mamy precyzyjne pojêcia: geografia rozwali siê bez pojêcia równika, chemia bez pojêcia pierwiastka, matematyka bez jasnego i bezdyskusyjnego okre¶lenia tego co to jest liczba czy dzia³anie matematyczne. Jak wygl±daæ by mog³a literatura naukowa z zakresu genetyki gdyby¶my mieli trzydzie¶ci piêæ ró¿nych propozycji tego co to jest chromosom? Czy mie¶ci siê Wam w pale, ¿e definicja pró¿ni mog³aby byæ kontrowersyjna i nie uznawana przez wszystkich fizyków? W drugiej grupie nie mamy tak jasnych i pewnych okre¶leñ. Politolodzy na pierwszych wyk³adach dowiaduj± siê co to jest partia polityczna. Wed³ug jednej definicji, wed³ug drugiej, wed³ug trzeciej. Wed³ug tego profesora, wed³ug tamtego...
Czym w takim razie jest teologia? Niczym innym jak nauk± ¶cis³±. Z tym, ¿e wysoce abstrakcyjn±! Ka¿dy z czytaj±cych ten artyku³ przyzna, ¿e s± obszary nauki w których cz³owiek dzia³a na podstawie pewnego umówionego za³o¿enia. Tak powie astronom, tak powie kto¶ kto zna pocz±tki matematyki, czy fizyki. Oczywi¶cie tak jak filozofia, czy etyka teologia jest nauk± modelow±, czyli zak³ada definicje podstawowe (Bóg, moralno¶æ, Objawienie, i in.) natomiast czuje te¿, ¿e badanie prawid³owo¶ci rodzi pewne pogl±dy. St±d ka¿dy filozof mia³ swoje koncepcje, etyk swoje oceny, teolog swoj± pobo¿no¶æ. Tak samo jest z architektami. Znajomo¶æ tajników rzemios³a nie powoduje, ¿e budynek bêdzie siê nam podoba³. Tak jak architektura tak samo teologia czy filozofia jest impulsem do dzia³alno¶ci swobodnej i twórczej. Wychodzi wiêc poza ramy sztywnego procesu badawczego.
Czy teologia jest nauk± historyczn±? Jak do tej pory nie. By zaliczyæ j± do tego grona nale¿y by udowodniæ jej rolê pomocnicz± w stosunku do historii. I to nie w postaci przydatno¶ci wiedzy wynikaj±cej z teologii, ale w postaci znajomo¶ci jej warsztatu naukowego. Czy mo¿na by ustawiæ teologiê gdzie¶ pomiêdzy paleografi± a sfragistyk±? Zdecydowanie nie! Chocia¿ dla niektórych pewnie jest to nowy dzia³ archeologii, który polega na poszukiwaniu czego¶ czego siê nigdy nie znajdzie. Pytanie tylko czy Bóg jest wtedy Bursztynow± Komnat± czy mityczn± Atlantyd±...
Wróæmy do wyj¶ciowej tezy o upadku komunizmu. Czy jest to temat ze wszechmiar politologiczny, historyczny, spo³eczny, ekonomiczny? Tak. Dlaczego wiêc ani jeden politolog, historyk, socjolog, ekonomista nie przewidzieli upadku Muru Berliñskiego i przemian w Polsce oraz rozpadu ZSRR?
Jeden z teologów powiedzia³ po pierwszej wizycie Jana Paw³a II w Polsce: "Dla nas teologów jest jasne, ¿e komunizm w Polsce upadnie w ci±gu dziesiêciu lat. To pewne jak to ¿e dwa razy dwa daje cztery. Proszê przyj¶æ do mnie za dziesiêæ lat..." S³owa te powiedziane zosta³y wieczorem, 4 czerwca 1979 roku. Kto je powiedzia³ ujawniê w dziesi±tej herbatce, ale pewnie wiêkszo¶æ z Was siê domy¶la... Czy jakakolwiek nauka jest w stanie wyja¶niæ pisanie pismem prostym po liniach krzywych?
Szczepan Zamok³y Satanowski